Paradoks Bożego Narodzenia

"Bóg się rodzi, moc truchleje, ma granice nieskończony". Wszyscy znamy słowa tej kolędy, co więcej prawdopodobnie właśnie zaśpiewałaś je w głowie. Jednak czy kiedykolwiek zastanawiałaś się skąd wzięła się ta pełna paradoksów kolęda? Kto był autorem tych przesyconych głębszym znaczeniem słów? Oraz dlaczego zdarzenia sprzed ponad dwóch tysięcy lat stanowią paradoks Bożego Narodzenia? 

Historia pewnej kolędy

Jest rok 1787.

W Polsce burzliwe czasy po pierwszym rozbiorze, trwają przygotowania do Sejmu Wielkiego.

Tymczasem Franciszek Karpiński siedzi w zaciszu swojego gabinetu w Białymstoku i pochylony nad biurkiem pisze...

Powstają właśnie wersy „Pieśni o narodzeniu Pańskim”, zamówionej przez Izabelę Lubomirską z Czartoryskich, żonę marszałka wielkiego koronnego Stanisława Lubomirskiego.

Paradoks-Bożego-Narodzenia

Paradoks Bożego Narodzenia

Cóż napisać? Jak? Pragnę wolności dla naszego kraju i chcę jej szukać u Boga. Tylko On jest w stanie uratować nas przed kolejnymi rozbiorami, kolejnymi tragediami... Jemu musimy zaufać. On jest blisko każdego człowieka i ceni sobie proste, szczere lecz pokorne serca... Niech więc refren pieśni stanowią słowa Ewangelii wg św. Jana 1,14: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”.

Wszak rodzi się Bóg! Dzieje się coś nie z tej ziemi, a więc i prawa fizyki mogą zostać naruszone! Jakaż moc się przy Nim ostanie, jakiż ogień będzie nadal płonął, a blask? Przecież każdy zostanie przyćmiony Bożym światłem!

Oto sam Bóg, bez początku i bez końca, posyła między ludzi swojego Syna, który rodzi się w szopie. Król nad wiekami, nieskończony i okryty chwałą Boży Syn będzie żył ludzkim życiem, a w końcu zostanie obnażony, wzgardzony i ukrzyżowany. Tak, już wiem! Napiszę pieśń o potędze Boga i Jego wielkiej miłości do człowieka, a losy Polski powierzę Bogu, prosząc Go o mądrość, dostatek i wszelkie błogosławieństwo. Ciekawym, co na to Pani Lubomirska?

Kolęda pełna paradoksów

Z gabinetu Franciszka dochodzi jedynie odgłos pióra skrobiącego o papier, gdy ten przelewa nań słowa kolędy...

Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony!
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice nieskończony.
Wzgardzony okryty chwałą,
Śmiertelny Król nad wiekami,
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
Cóż masz niebo nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje,
Wszedł między lud ukochany,
Dzieląc z nim trudy i znoje.
Niemało cierpiał, niemało,
Żeśmy byli winni sami,
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
W nędznej szopie urodzony,
Żłób mu za kolebkę dano.
Cóż jest, czem był otoczony?
Bydło, pasterze i siano.
Ubodzy, was to spotkało
Witać Go przed bogaczami,
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
Potem i króle widziani
Cisną się między prostotą,
Niosąc dary Panu w dani:
Mirrę, kadzidło i złoto.
Bóstwo to razem zmieszało
Z wieśniaczymi ofiarami,
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.
Podnieś rękę, Boże Dziecię!
Błogosław krainę miłą,
W dobrych radach, w dobrym bycie
Wspieraj jej siłę swą siłą.
Dom nasz i majętność całą,
I Twoje wioski z miastami,
A Słowo Ciałem się stało
I mieszkało między nami.

Ponadczasowe przesłanie

Jest rok 2016.

Ja, Izabela z XXI wieku, siedzę w fotelu i słucham kolędy „Bóg się rodzi”. Ten utwór jest wyjątkowy! Odkrywam kolędę na nowo i przecieram oczy, bo ten znany i jakby trochę dziwny tekst, śpiewany w rytmie poloneza, ożywa!

Ta niezwykle obrazowo opowiedziana historia cudu narodzin Chrystusa wyjaśnia również znaczenie i cel wydarzenia z Betlejem.

Czy Franciszek Karpiński, tworząc swoją pieśń, myślał, że w XXI wieku będzie ona nadal wykonywana? Czy miał świadomość, że i my będziemy stawali przed życiowymi „rozbiorami”, że będziemy starali się uwolnić od osobistych „zaborców”?

Tego się już nie dowiem... Ale to nic... Cieszę się, bo ten utwór przypomniał mi, że Bóg, posyłając Jezusa na świat, naruszył porządek wszechświata, ale nie stracił nad nim kontroli ani panowania. I w moich zmaganiach Bóg jest blisko mnie. Nie traci kontroli. Nie zasypia i nie zapomina.

Dziękuję, Panie Franciszku!
Izabela Herman

Jak to się ma do Ciebie?

Ponad dwa tysiące lat temu miało miejsce zdarzenie, które przez wieki poruszało serca, inspirowało i dawało nową nadzieję całym pokoleniom ludzi, których wiele różniło, a łączyło tylko jedno - w którymś momencie swego życia zachwycili się cudem, jakim był paradoks Bożego Narodzenia.

Możliwe, że słyszałaś o narodzinach Jezusa z Nazaretu już setki razy, ale czy wiesz dlaczego to wielkie małe zdarzenie może być źródłem nieskończonej nadziei dla Ciebie? Jeśli nie, możesz dowiedzieć się więcetutaj!

Gdybyś chciała podzielić się swoimi refleksjami na temat tego jak rozumiesz paradoks Bożego Narodzenia, a może masz jakieś przemyślenia o życiu lub "prywatnych rozbiorach", przez które obecnie przechodzisz, koniecznie napisz do nas w komentarzach lub skorzystaj z formularza kontaktowego! Jesteśmy tu dla Ciebie!

Dodaj komentarz